Ogłoszenia

Rozdziały pojawiają się nieregularnie!

niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 6

Słońce.
Ciepły powiew wiatru.
Dziecięcy śmiech.
Pięcioletnia dziewczynka biegała boso po trawie. Długie włosy sięgały jej do połowy pleców, a biała sukienka delikatnie falowała przy każdym ruchu. 
- Stella, zaczekaj! - krzyknął za nią lekko piskliwie kilka lat starszy chłopak. Ona się zaśmiała i pobiegła dalej, a on za nią. Po chwili dobiegła pod wielkie drzewo, zrobiła obrót i lekko opadła na trawę śmiejąc się.
- Wygrałam! - ucieszyła się wyrzucając ręce w górę. 
- Oszukiwałaś! - zaprotestował chłopak stając nad nią z nadąsaną minom.
- Wcale nie, to ty jesteś fajtłapą! - pokazała mu język. 
- Wcale tak! - kłótnia trwała w nieskończoność.
***
Obudziłam się z twarzą ukrytą w poduszce, a w mojej głowie cały czas brzmiało "Wcale nie", "Wcale tak". Chwila, co się dzieje? Spaaaaać! Tak bardzo chcę spać! Ale nie, jestem głodna! Co się dzieje? Jaki jest dzisiaj dzień? Moment... Jest sobota! Taaak, weekend! Może jednak nie powinnam się cieszyć? No tak, Alice pobiła Jamesa, zrobiła się z tego jakaś telenowela, wmieszał się Ślizgon... Pamiętałam jeszcze coś, że Syriusz sugerował, że Lily chce go zabić samym spojrzeniem... I nie wiem, dziwnie się zachowywali. Wszyscy dziwnie się zachowywali.
- Ja pierdolę. - wymamrotałam w poduszkę.
To pierdol. Tak, odpowiedziałam sama sobie. Tylko co pierdolić?
...
Jestem zdecydowanie za bardzo zdemoralizowana. Chyba, że to ja demoralizuję innych. Whatever... 
Zwlekłam się z łóżka. Dosłownie! Nie dość, że prawdopodobnie przypominałam zombie to ruszałam się jak zombie. Wyciągnęłam z kufra jakieś ciuchy i zniknęłam za drzwiami łazienki. Spojrzałam na siebie w lustrze, wyglądałam jakby na głowie jakiś szurnięty gołąb uwił mi gniazdo. Świetnie, zanim rozczeszę włosy ktoś odnajdzie Komnatę Tajemnic. 
Szybko zrzuciłam z siebie ciuchy i weszłam pod prysznic. Przymknęłam oczy kiedy ciepła woda zaczęła po mnie spływać. Wyciągnęłam rękę przed siebie przez chwilę przyglądając się przeźroczystym kropelką na mojej skórze po czym sięgnęłam po szampon i zaczęłam myć włosy. Oczywiście nie ruszyłam się do czasu, aż nie skończyła się ciepła woda. Kiedy poczułam, że robi mi się trochę chłodniej zakręciłam kran i wyszłam przy okazji wycierając się miękkim ręcznikiem. W drugi zawinęłam włosy, z których woda ściekała na podłogę. 
Stanęłam przed lustrem i zaczęłam się ubierać. Założyłam czarne jeansy i czerwoną koszulkę na szerokich ramiączkach, a na nią czarną kurtkę na guziki. Potem przez chwilę bawiłam się z założeniem na nogi czarno - białych trampków do kolan. Jakimś cudem włosy już trochę zdążyły mi wyschnąć, więc szybko je rozczesałam, pomalowałam oczy czarną kredką i wyszłam z łazienki. 
Nie rozglądałam się po dormitorium, mało mnie to interesowało. Była sobota, chciałam iść do Hogsmeade z Jamesem i Syriuszem. Peter mało mnie interesował, a Luniak pewnie spędzi pół dnia z nosem w książkach. A reszta? No sytuacja między Syriuszem a Lily z niewyjaśnionych powodów była jeszcze bardziej napięta niż normalnie, a James chyba wolał nie ryzykować kolejnego pobicia. 
Zbiegłam na klatkę schodową i ruszyłam prosto do dormitorium Huncowotów. Wpadłam do środka tego jakże tajemniczego pomieszczenia. Oczywiście epicki bajzel... Oj, przepraszam, epicki chaos zdążył się trochę powiększyć. Miałam wrażenie, że jakaś czekoladowa żaba przeskoczyła z jednej kupki ciuchów na drugą. Na pierwszym z brzegu łóżku spał Glizdogon, a przynajmniej dało się to wywnioskować z tego, że dalej zauważyłam Remusa, który zasnął z książką. Zauważyłam, że jedno łóżko było puste, ale za to na następnym... Ledwie powstrzymałam się od śmiechu. 
James Potter i Syriusz Black spali razem na ostatnim łóżku. Nie mam pojęcia jak to się stało, ale wyglądało to nawet słodko. To znaczy śpiący Syriusz przypominający niewinne dziecko zawsze był słodki, ale z Jamesem... Kurwa, mózgu, gdzie ty się podziewasz?! Dobra, nieważne. Bardziej mnie zastanawiało jak to się stało. Nawet się nie przebrali. Jeżeli urządzili sobie imprezę beze mnie to zacznę mordować! Przysięgam! Gdzie dostanę tasak?! 
Po cichu zakradłam się do ich łóżka zastanawiając się jak tu brutalnie ich zbudzić. Gdyby mieli kaca mogłabym się wydrzeć, ale nigdzie nie widziałam nawet trochę opróżnionej butelki Ognistej, chociaż wiedziałam, że gdzieś ją chowają. Drugą opcją było zrzucenie ich z łóżka, ale tutaj potrzebowałabym współwinnego do pomocy. Zostawała trzecia opcja. Wyciągnęłam z tylnej kieszeni różdżkę i z perfidnym uśmiechem nakierowałam ją na ich twarze.
- Aguamenti. - mruknęłam, a z końca magicznego przedmiotu wystrzelił strumień lodowatej wody idealnie trafiając śpiące królewny. 
Obaj od razu się wybudzili wrzeszcząc coś niezrozumiałego. James został zrzucony z łóżka przez Syriusza, który poleciał zaraz za nim. I wcale nie miałam skojarzeń kiedy wylądowali na sobie. No tak, leżą na sobie cali mokrzy... Nie wytrzymałam i zaśmiałam się głośno opierając się o kufer jednego z nich. 
- Stella, kurwa mać, nie masz co robić?! - zawołał Syriusz podrywając się z Jamesa. Nie potrafił ukryć, że jest cały czerwony co jeszcze bardziej mnie rozbawiło. 
- Bez was? Wybaczcie, że przerwałam wam amorki, ale muszę z kimś się wybrać do Hogsmeade. - odpowiedziałam bawiąc się różdżką.
Teraz oboje wstali. Dwaj mokrzy Huncwoci z niezbyt zadowolonymi minami stali nade mną, a ja nie mogłam przestać się śmiać. Syriusz spojrzał na Jamesa porozumiewawczo po czym szybko chwycił mnie za nadgarstki i przycisnął mocno do ściany. Nadal się śmiałam, chociaż teraz nie powinno mi być tak do śmiechu. Tak oto znalazłam się w bardzo dwuznacznej sytuacji z najseksowniejszym chłopakiem w szkole, który przed chwilą spał ze swoim najlepszym przyjacielem i nie mogłam przestać się śmiać.
- Łapciu, oboje wiemy, że mnie nie przelecisz. - powiedziałam starając się jakoś zapanować nad rozbawieniem.
- Jesteś pewna? To wcale nie jest trudne, rozebrać cię, rzucić na łóżko... - zaczął wyliczać patrząc na mnie wyzywająco.
- Może i tak, problem zaczyna się gdzie indziej. Otóż mój drogi Syriuszu nie jestem jedną z tych latawic, które same przed tobą rozkładają nogi. Ja jestem twoją zajebistą przyjaciółką i oboje wiemy, że po czymś takim byłoby nam co najmniej dziwnie. - odparłam. - A teraz moi drodzy idźcie się ogarnąć i widzimy się w Pokoju Wspólnym, ewentualnie na śniadaniu jeżeli nie wytrzymam i pójdę się opychać. - dodałam odpychając do siebie Syriusza, który teraz nawet nie próbował ze mną walczyć.
I najzwyczajniej w świecie wyszłam z dormitorium zostawiając dwóch śpiących Huncwotów z dwoma nieogarniętymi zbokami.
~~~~
O ja pier... Strasznie długo nie pisałam ;-; Przepraszam jeżeli ktoś to czyta. Rozdział nieogarnięty, krótki i w ogóle jakiś taki dziwny ;-; James i Syriusz forevaaaaaaa! *-* 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz